Jestem w nowym domu.
I dobrze mi tu ! Nawet bardzo dobrze!
Jestem tu od miesiąca, ale wcale to nie oznacza, że wszystko co wiąże się z dekoracją tego miejsca jest zapięte na ostatni guzik... wręcz przeciwnie. To wnętrze wymaga jeszcze sporo pracy. Nie jest to typowe mieszkanko. To jest fajne, niewielkie studio... pieszczotliwie zwane przeze mnie"amore studio" i ciężko cokolwiek w nim zaplanować przed zamieszkaniem, lub miesiąc po zamieszkaniu, jak to jest w moim przypadku. Trzeba przeczekać, przemyśleć i logicznie podejść do tematu. Do tego wszystkiego, na obecną chwilę, na plan pierwszy wysuwa się knajpka & cukierenka, która jest pode mną i przygotowanie jej do tzw. sezonu jest priorytetem. Jednym słowem "knajpka ruszy" i ponownie ekipa remontowa wróci na moje prywatne pięterko... a ja tymczasem wyszukuje wszędzie gdzie się da ciekawych mebli do domu i wszelkiej maści dekoracji. Dogadałam się sama z sobą, że z niczym spieszyć się nie będę. Przyśpieszę tylko sam remoncik, ale detale zostawiam na deser i mam zamiar spokojnie urządzać swoje nowe studiu. Bez pośpiechu... slow, slow, slow ... tylko tak będzie dobrze.
Chciałabym mieć czas i spokojnie pisać w tym miejscu... cokolwiek, na co będę miała ochotę i jednocześnie ( nie jak do tej pory ) bez specjalnego uzewnętrzniania się, bo nie o to mi chodzi w tym pisaniu ... ale móc spokojnie nazwać rzeczy po imieniu, bez skrępowania ... i tak na ten przykład ze spokojem napisać, że po raz kolejny w moim życiu coś pierdolenęło , ale zbieram się , ogarniam jakoś i z nadzieją patrzę w przyszłość, którą delikatnie planuję.... na tyle delikatnie, żeby tej przyszłości mojej ewentualnej nie spłoszyć...
no niech z fartem będzie !:)
A teraz zmykam przed tv ... właśnie zaczyna się "Nigdy w życiu" ... uwielbiam...
Kisss
Alicja